„Wnuczka” – najnowsza powieść Bernharda Schlinka
Bernhard Schlink – znany niemiecki pisarz i profesor historii prawa – ponownie zadziwił czytelników wyborem tematu. Pisząc w 1995 r. pamiętnego i kontrowersyjnego „Lektora” nie bał się kwestii pamięci o holokauście i jego postrzegania przez młodszą generację Niemców. Zgrabnie powiązał to z historią młodzieńczej miłości, co ułatwiło przekaz. Powieść została przetłumaczona na wiele języków i wywołała żywą dyskusję. Oparty na niej amerykański film otrzymał w 2008 r. parę Oskarów. Przed dwoma laty ukazała się jego najnowsza książka, w której pisarz wziął się za bary z zagadnieniem wychowania młodzieży i wpływu na nią ideologii prawicowych oraz neonazizmu nawiązując do trudnych choć romantycznych wspomnień sprzed zjednoczenia Niemiec.
Nowa powieść została napisana jako wspomnienia Kaspra – 71 letniego właściciela małej księgarni w zachodnim Berlinie, kulturalnego i tolerancyjnego mężczyzny pochodzącego z pastorskiej rodziny z Nadrenii. Pewnego dnia wrócił on z pracy do domu i zastał swoją żonę martwą w wannie. Przypomniały mu się czasy, kiedy się poznali. Był rok 1964 r. On studiował wówczas historię w Berlinie Zachodnim a ona germanistykę we wschodnim. Były to krótki moment, gdy studenci z zachodniej części miasta mogli oficjalnie przechodzić na parę godzin na drugą stronę muru berlińskiego, ale musieli wracać do siebie tego samego dnia przed północą. Trudno im było jednak wchodzić z rówieśnikami w jakieś bliższe relacje z uwagi na komunistyczną indoktrynację tych ostatnich oraz wszechobecnych donosicieli Stasi. W takich warunkach spotkał swoją rówieśniczkę Birgit. Ujęło go to, że nie chwaliła ona socjalizmu z takim przekonaniem, jak inni. Umówili się parę razy, raz na potańcówkę. Młodzież bawiła się przy muzyce Beatlesów.
Szybko się zakochał, i to z wzajemnością. Wkrótce zaproponował, że pomoże jej uciec do Berlina Zachodniego. Załatwił jej lewe papiery. Ucieczka udała się. Zamieszkali razem. Początkowo mieli kłopoty finansowe. On musiał przerwać studia. Założył małą księgarnię. Ona poszła na uniwersytet, ale nie czuła się tam dobrze ponieważ wszyscy widzieli w niej uciekinierkę ze Wschodu. Po roku zrezygnowała i postanowiła zacząć pomagać mężowi w księgarni. Niestety nie mieli dzieci, co martwiło ich oboje. Potem miała epizod, gdy spędziła parę miesięcy w jakimś aśramie w Indiach. Po powrocie próbowała znaleźć sobie inne zajęcia, ale bez sukcesu. Coraz dłużej przebywała samotnie w swoim pokoju na poddaszu, pisząc na komputerze oraz grając na pianinie. Stopniowo oddalali się od siebie, choć on cały czas starał się być tolerancyjny. Skończyło się to dla Birgit depresją i uzależnieniem od alkoholu. Po tym jak znalazł ją martwą zdał sobie sprawę z tego, że tak naprawdę niewiele o niej wie. Postanowił uporządkować jej papiery i korespondencję. Na twardym dysku znalazł niedokończone wspomnienia, które przeczytał w jedną noc.
Okazało się, że gdy poznali się w 1964 r. ona była w ciąży z żonatym mężczyzną. Kaspar nie zorientował się. Nic mu nie powiedziała. Pojechała na wakacje nad morze, gdzie jej najlepsza przyjaciółka Paula przyjęła poród córeczki. Bała się, że on nie będzie go chciał tego dziecka, że utrudni ono jej ucieczkę na Zachód. Postanowiły, że koleżanka zawiezie dziecko jego biologicznemu ojcu, który był bezdzietny. O dziwo żona tego człowieka zgodziła się na adopcję, bo małżeństwo było bezdzietne. Potem Birgit uciekła z Berlina wschodniego. Z pamiętników wynikało, że przez całe życie z Kasparem Birgit kochała go, ale wciąż czuła wyrzuty sumienia, że porzuciła swoje dziecko. Po 1990 r. zaczęła interesować się domami dla sierot we wschodniej części kraju. Trafiła nawet w jakiejś gazecie na zdjęcie z Frankfurtu nad Odrą wytatuowanej dziewczyny w podejrzanym towarzystwie, która wyglądała na jej córkę. Zdobyła adres swojej przyjaciółki Pauli, ale nie zrobiła żadnego dalszego kroku.
W tej sytuacji Kaspar postanowił rozpocząć poszukiwania. Spotkał się z Paulą, która dała mu kontakt do biologicznego ojca córki Birgit. Dowiedział się od niego, że córka miała na imię Svenja i jako nastolatka uciekła z domu. Obracała się w złym towarzystwie, paliła trawkę, piła i brała udział w rozbojach. W rozmowach z ludźmi we Frankfurcie nad Odrą Kaspar usłyszał plotkę, że Svenja zamieszkała w okolicach miasta Güstrow w Meklemburgii wśród Osadników Ludowych, dość szczególnej neonazistowskiej społeczności. Zwolennicy tej grupy wykupywali podupadłe domy w tej okolicy. Kontaktowali się głównie między sobą. Pielęgnowali nazistowskie rytuały z czasów III Rzeszy. Po wielu staraniach Kaspar odnalazł Svenję, jej fanatycznego męża oraz ich miłą 14-letnią córkę Sigrun o pięknych rudawych włosach. Przedstawił się jako wdowiec po biologicznej matce Svenji, który przyjechał spełnić wolę zmarłej. Zorientował się, że podporządkowanej mężowi Svenji to on już z pewnością nie pomoże. Zaproponował więc, że będzie przekazywał pewną sumę pieniędzy, jeśli ich córka Sigrun będzie spędzała u niego ferie i wakacje. Ojciec Sigrun potrzebował pieniędzy i zgodził się pod warunkiem, że przyszywany dziadek nie będzie wpływał na poglądy wnuczki, ukształtowane już przez rodziców. Nie miała nosić dżinsów, nie mogła używać telefonu komórkowego ani chodzić do kina, zabronione jej był piercing uszu itp.
Dziewczynka okazała się miła, inteligentna i pojętna. Kaspar próbował jej zorganizować pobyty u siebie. Powoli wprowadzał ją w inny świat niż ten, który znała. Chłonęła wszystkie nowe informacje. Została wychowana w kulcie Adolfa Hitlera, Rudolfa Hessa oraz Irmy Grese, sadystycznej nadzorczyni z Auschwitz-Birkenau. Sama postanowiła pojechać do Ravensbrück, ale wszystko wypierała uważając, że zbrodnie hitlerowców to kłamstwa. Osobnym tematem jej dotychczasowej indoktrynacji był negatywny stosunek do Żydów i imigrantów oraz przekonanie, że wszystko co niemieckie jest najlepsze. Dużo rozmawiali. Kaspar starał się nie być nachalny. Próbował delikatnie podsuwać jej różne argumenty. Zaszczepił jej miłość do muzyki. Z czasem doszła do wniosku, że nie tylko niemiecka muzyka jest piękna. Zaczęła chodzić na prywatne lekcje gry na fortepianie. Okazało się, że jej nauczyciel był Egipcjaninem. Kaspar podsuwał jej różne książki, a nawet poezję. Nachodziły ją wątpliwości, choć nadal bała się ojca. Zaczęła sama szukać na własną rękę. Wtedy nagle ojciec Sigrun wezwał Kaspara i oświadczył mu, że zrywa z nim wszelkie kontakty ponieważ znalazł jakąś nieodpowiednią książkę w walizce córki. Kaspar nie dał po sobie znać, że nie miał z tym nic do czynienia. Po awanturze zaprzestał kontaktów z wnuczką i jej rodzicami.
Po wielu miesiącach ktoś zapukał do jego drzwi. Nie poznał Sigrun. Ubrana była w obcisłe dżinsy, miała ufarbowane na czarno włosy i krzykliwy makijaż. Dygotała ze strachu. Zapytała go, czy może zostać na noc, na co się zgodził. Wieczorem opowiedziała mu, że po maturze uciekła od rodziców i zamieszkała z koleżanką, która działała w tajnej prawicowej bojówce zwalczającej partię AfD. Podpalali samochody dziennikarzom sprzyjającym tej organizacji. W czasie jednej z takich akcji grupa Sigrun została nagle zaatakowana przez bojówkę lewicowców. Nagle jeden z jej współtowarzyszy wyciągnął pistolet i zastrzelił lewicowego działacza, a na następny dzień kolegę, którego podejrzewano, że wydał organizację. Tego było już dla Sigrun za dużo. Zaczęła się bać, że policja znajdzie ją i oskarży o udział w działaniach organizacji.
Kaspar był zdania, że powinna pójść do prokuratora i złożyć doniesienie, bo młody człowiek mógł przecież zabijać dalej. Znalazł nawet jakiegoś prawnika, który podjął się jej pomóc. Dziewczyna wahała się, ale wyraźnie nie chciała donosić na kolegów. Kaspar dał jej na noc do przeczytania wspomnienia jej matki, co musiało zrobić na niej duże wrażenie. Rano okazało się, że Sigrun zniknęła. Zabrała kartę bankomatową Kaspra i schowane przez niego hasło. W pożegnalnym liście prosiła, aby Kaspar nie blokował karty do czasu wygaśnięcia jej ważności, co miało nastąpić za dwa miesiące. Po jakimś czasie Kaspar dostał wydruki obciążeń karty z paru miejsc w Australii. Widocznie czuła, że musi zerwać wszelkie dotychczasowe zależności i jakoś na nowo ułożyć sobie życie.
Podsumowując moje osobiste wrażenia z lektury muszę stwierdzić, że o ile obawy starszego pokolenia o wychowanie młodzieży są autentyczne i w jakimś stopniu uzasadnione, to wpływ na nią współczesnych ekstremalnych środowisk prawicowych, a w skrajnych przypadkach neonazistowskich, budzi już strach i nie powinien być skrywany pod dywan, zarówno w Niemczech, jak i w innych krajach. Osobną sprawą jest to, czy łatwo jest takie sprawy opisać w sposób atrakcyjny i przekonywujący.
„Die Enkelin“ – der neueste Roman von Bernhard Schlink
Bernhard Schlink, ein bekannter deutscher Schriftsteller und Rechtsanwalt, verblüfft wieder mit seiner Themenwahl. Als er 1995 den denkwürdigen und umstrittenen „Lektor“ schrieb, scheute er sich nicht vor der Frage der Erinnerung an den Holocaust und seiner Wahrnehmung durch die jüngere Generation der Deutschen. Er kombinierte es geschickt mit der Geschichte der jugendlichen Liebe, was die Nachricht leichter machte. Der Roman wurde in viele Sprachen übersetzt und löste eine lebhafte Diskussion aus. Der darauf basierende amerikanische Film erhielt 2008 mehrere Oscars. Vor zwei Jahren erschien sein neuestes Buch, in dem sich der Schriftsteller mit der Erziehung junger Menschen und dem Einfluss rechter Ideologien und Neonazismus zusammensetzt. Dabei verwies er auf schwierige, aber romantische Erinnerungen aus der Zeit vor der Wiedervereinigung Deutschlands.
Der neue Roman wurde als die Erinnerungen von Kaspar geschrieben, einem 71-jährigen Besitzer einer kleinen Buchhandlung in West-Berlin, einem kultivierten und toleranten Mann aus einer rheinischen Pfarrersfamilie. Eines Tages kam er von der Arbeit nach Hause und fand seine Frau tot in der Badewanne. Dann erinnerte er sich an die Zeiten, wenn sie sich trafen. Es war 1964. Er studierte Geschichte in West-Berlin und sie Germanistik in Ost-Berlin. Es war ein kurzer Moment, in dem Studenten aus dem Westteil der Stadt offiziell für ein paar Stunden auf die andere Seite der Berliner Mauer laufen konnten, aber noch am selben Tag vor Mitternacht nach Hause zurückkehren mussten. Aufgrund der kommunistischen Indoktrination der Jugend und der allgegenwärtigen Stasi-Spitzel war es ihnen jedoch schwer, engere Beziehungen zu Gleichaltrigen aufzunehmen. Unter solchen Bedingungen lernte er seine Birgit kennen. Er freute sich, dass sie den Sozialismus nicht mit der gleichen Überzeugung wie andere lobte. Sie trafen sich ein paar Mal, einmal zum Tanzen. Die Jugend genoss die Musik der Beatles.
Er verliebte sich schnell und das Gefühl beruhte auf Gegenseitigkeit. Er bot bald an, ihr bei der Flucht nach West-Berlin zu helfen, hat ihr die falschen Papiere besorgt. Die Reise war erfolgreich. Sie zogen zusammen. Anfangs hatten sie finanzielle Probleme. Er musste sein Studium unterbrechen und gründete eine kleine Buchhandlung. Sie ging zur Universität, fühlte sich dort aber nicht wohl, weil alle sie als einem Ostflüchtling sahen. Nach einem Jahr hat sie das Studium abgebrochen und beschloss, in der Buchhandlung zu helfen. Leider hatten sie keine Kinder, was sie beide beunruhigte. Dann hatte sie eine Episode in einem Ashram in Indien, wo sie einige Monate verbrachte. Nach ihrer Rückkehr versuchte sie eine andere Arbeit zu finden, aber ohne Erfolg. Nach ihrer Rückkehr verbrachte sie aber immer mehr Zeit alleine in ihrem Dachzimmer, arbeitete am Computer und spielte Klavier. Allmählich drifteten sie auseinander, obwohl er immer noch versuchte, tolerant zu sein. Dies führte dazu, dass Birgit depressiv und alkoholabhängig wurde. Als Kaspar sie tot auffand, wurde ihm klar, dass er wirklich nicht viel über sie wusste. Er beschloss ihre Papiere und ihre Korrespondenz in Ordnung zu bringen.
Auf der Festplatte fand er ihre unvollendeten Memoiren, die er in einer Nacht gelesen hatte. Es stellte sich heraus, dass sie, als sie sich 1964 trafen, von einem verheirateten Mann schwanger war. Kaspar bemerkte es nicht. Sie hat ihm nichts gesagt. Sie fuhr in den Urlaub ans Meer, wo ihre beste Freundin Paula das Kind zur Welt brachte. Es war eine Tochter. Sigrid hatte Angst, dass Kaspar das Baby nicht akzeptieren sollte und dass ihr dadurch die Flucht in den Westen erschweren würde. Beide beschlossen, dass ein Freund das Kind zu seinem leiblichen Vater bringen würde. Erstaunlicherweise stimmte die Frau dieses Mannes der Adoption zu, weil die Ehe kinderlos war. Dann verließ Birgit Ostberlin. Die Tagebücher zeigten, dass Birgit Kaspar ihr ganzes Leben lang liebte, aber immer noch Reue empfand, weil sie ihr Kind verlassen hatte. Nach 1990 interessierte sie sich für Waisenhäuser im Osten des Landes. Sie fand sogar in einer Zeitung aus Frankfurt (Oder) ein Foto von einem tätowierten Mädchen in verdächtiger Gesellschaft, das ihrer Tochter ähnlich sah. Sie erhielt die Adresse ihrer Freundin Paula, unternahm aber keine weiteren Schritte.
In dieser Situation beschloss Kaspar selbst mit der Suche zu beginnen. Er lernte Paula kennen, die ihm den Kontakt zum leiblichen Vater von Birgits Tochter vermittelte. Von ihm erfuhr er, dass die Tochter Svenja hieß und als Jugendliche von zu Hause weglief. Sie bewegte sich in schlechter Gesellschaft, rauchte Gras, Alkohol trank und an Raubüberfällen beteiligt war. In Gesprächen mit verschiedenen Menschen in Frankfurt (Oder) hörte Kaspar das Gerücht, Svenja habe sich in der Nähe der mecklenburgischen Stadt Güstrow bei völkischen Siedlern niedergelassen, einer ziemlich eigenartigen Neonazi-Gemeinde. Mitglieder dieser Gruppe kauften heruntergekommene Häuser in der Gegend. Sie standen meistens nur miteinander in Kontakt. Sie pflegten Nazi-Rituale aus der Zeit des Dritten Reiches. Nach langer Mühe fand Kaspar Svenja, ihren fanatischen Ehemann und ihre freundliche 14-jährige Tochter Sigrun, die wunderschöne rötliche Haaren hatte. Er stellte sich als Witwer von Svenjas leiblicher Mutter vor, der gekommen war, um den Willen des Verstorbenen zu erfüllen. Er erkannte, dass er Svenja, die ihrem Mann unterstellt war, gar nicht helfen konnte. Also bot er an einen bestimmten Geldbetrag schrittweise zu überweisen, wenn ihre Tochter Sigrun ihre Ferien bei ihm verbringen würde. Sigruns Vater brauchte das Geld und er stimmte zu unter der Bedingung, dass der Stiefgroßvater die bereits von ihren Eltern geprägten Ansichten seiner Enkelin nicht beeinflussen würde. Sie sollte keine Jeans tragen, sie konnte kein Handy benutzen oder ins Kino gehen, keine Ohrlöcher haben usw.
Das Mädchen erwies sich als freundlich, intelligent und verständnisvoll. Kaspar versuchte ihre Aufenthalte zu arrangieren. Langsam führte er sie in eine andere Welt als die, die sie kannte. Sie nahm alle neuen Informationen auf. Früher wuchs sie im Kult von Adolf Hitler, Rudolf Hess und Irma Grese, der sadistischen Aufseherin von Auschwitz-Birkenau, auf. Sie beschloss selbst, nach Ravensbrück zu fahren, stritt jedoch alles ab und glaubte, die Verbrechen der Nazis seien Lügen. Ein eigenes Thema ihrer bisherigen Indoktrination war die ablehnende Haltung gegenüber Juden und Einwanderern und der Glaube, alles Deutsche sei das Beste. Sie redeten viel. Kaspar versuchte, nicht aufdringlich zu sein. Er versuchte ihr vorsichtig verschiedene Argumente vorzuschlagen. Er hat ihr die Liebe zur Musik beigebracht. Mit der Zeit kam sie zu dem Schluss, dass nicht nur deutsche Musik schön ist. Sie begann privaten Klavierunterricht zu nehmen. Es stellte sich heraus, dass ihr Lehrer Ägypter war. Kaspar bot ihr verschiedene Bücher und sogar Gedichte an. Sie begann zu zweifeln obwohl sie immer noch Angst vor ihrem Vater hatte. Dann rief plötzlich Sigruns Vater Kaspar an und teilte ihm mit, dass er den Kontakt zu ihm abbreche, weil er im Koffer seiner Tochter ein unpassendes Buch gefunden habe. Kaspar ließ sich nicht anmerken, dass er damit nichts zu tun hatte. Nach dem Streit hörte er auf seine Enkelin und ihre Eltern zu kontaktieren.
Viele Monate späte klopfte jemand an seine Tür. Er erkannte Sigrun nicht. Sie trug enge Jeans, hatte schwarz gefärbtes Haar und auffälliges Make-up. Sie zitterte vor Angst. Sie fragte ihn, ob sie bei ihm über Nacht bleiben könne, was er zustimmte. Abends erzählte sie ihm, dass sie nach dem Abitur von ihren Eltern weggelaufen und bei einer Freundin eingezogen sei, die in einer geheimen rechtsextremen Gruppe aktiv war, die gegen AfD kämpfte. Die Jungs zündeten die Autos von Journalisten an, die diese Partei unterstützten. Bei einer solchen Aktion wurde die Sigrun Gruppe von linken Kämpfern angegriffen. Plötzlich zog einer ihrer Kameraden eine Pistole und erschoss einen linken Aktivisten und am nächsten Tag einen Kollegen, der verdächtigt war, die Organisation zu verraten. Das war zu viel für Sigrun. Sie fürchtete, dass die Polizei sie finden und beschuldigen würde, an den Aktivitäten der Organisation teilgenommen zu haben.
Kaspar war der Meinung, sie solle zum Staatsanwalt gehen und Bericht machen, weil der junge Mann noch andere töten könne. Er fand sogar einen Anwalt, der sich bereit erklärte, ihr zu helfen. Das Mädchen zögerte, wollte ihre Kollegen aber offensichtlich nicht verraten. Kaspar ließ sie über Nacht die Memoiren ihrer Mutter lesen, was musste einen großen Eindruck auf sie gemacht haben. Am Morgen stellte sich heraus, dass Sigrun verschwunden war. Sie nahm Kaspers Bankomatkarte und das Passwort, das er irgendwo versteckt hatte. In ihrem Abschiedsbrief bat sie Kaspar, die Karte nicht bis zum Ablauf, also in zwei Monaten, zu sperren. Sie verschwand. Nach einiger Zeit erhielt Kaspar Ausdrucke von Kartenbelastungen von mehreren Orten in Australien. Offenbar wollte sie alle bisherigen Abhängigkeiten aufbrechen und ihr Leben irgendwie neu zu ordnen.
Am Ende möchte ich meine persönliche Leseeindrücke zusammenfassen. Obwohl die Sorgen der älteren Generation über die Erziehung junger Menschen zwar echt und teilweise berechtigt sind, der Einfluss zeitgenössischer rechter Kreise und im Extremfall neo- Nazi ist bereits beängstigend und soll nicht unter dem Teppich versteckt werden, sowohl in Deutschland als auch in anderen Ländern. Eine andere Frage ist, ob es einfach ist, solche Dinge ansprechend und überzeugend zu beschreiben.