Jovana Reisinger „Czempionki”. Poleca Barbara Piórkowska

 

Dobry początek roku może być tylko z dobrą książką!
A książka musi być dobra, jeżeli poleca ją Barbara Piórkowska.

Przedstawiamy Wam więc „Czempionki” Jovany Reisinger w tłumaczeniu Zofii Sucharskiej wydanej przez Wydawnictwo Marpress w 2023 roku, którą rekomenduje nam Barbara Piórkowska.

Bohaterki tej książki otrzymały imiona z tytułów czasopism. Ale nie tych „poważnych” – omawiających na przykład tematy globalnej polityki oraz analizy rynku – tylko z tak zwanych „periodyków dla kobiet”. Za to Tina, Grazia, Olivia czy Claudia (i kilka innych) są kobietami, które mają jak najbardziej realne i wpływające na życie, jakie wiodą, problemy: przemoc domową, żałobę po poronieniu i stracie dziecka połączoną z porzuceniem przez partnera, zaskoczenie nieplanowaną ciążą, wybór odpowiedniego mężczyzny do zamążpójścia czy coming out.

Imiona wskazujące na „błahość” ich kłopotów są jednocześnie oskarżeniem patriarchatu i jego kulturowych konstruktów – czyli przede wszystkim stereotypów na temat wyglądu czy stylu – tutaj Jovana Reisinger umiejętnie wyśmiewa obowiązujące wzorce piękna, zwyczajowych zachowań czy zasad towarzyskich, przytaczając anachroniczne zalecenia z gazet, które dziś już powinny wprawiać nas tylko w konsternację (na przykład o gładkości skóry i konieczności specyficznej jej pielęgnacji dla partnera albo o garniturze, który musi kryć atrakcyjność kobiet sukcesu po to, by nie rozpraszać pracujących mężczyzn). Autorka bez obiekcji krytykuje każdą narrację wbijającą matki, córki, kochanki, wdowy czy singelki w standardowe postrzeganie ról życiowych. Całe szczęście „Czempionki” niezbyt łatwo dają się tak wbić i oderwać od własnych pomysłów na egzystencję, choć czasem, tak jak Oliwia, decydują się na małżeństwo bez miłości lub jak Tina długo wychodzą z rodzinnego koła upokarzania i bicia – to jednak wiedzą, co robią. Są najlepszą kadrą, osiągają swoje cele. Czasem same, czasem motywowane przez okoliczności albo koleżanki, świadomie podejmują decyzje dotyczące tego, na co mają wpływ, końcowo w ogóle nie patrząc na mężczyzn wokół.

No właśnie, mężczyźni – istnieją w tej książce na marginesie akcji, często tylko jako unieszczęśliwiacze albo postronni bohaterowie akcji, nieznani nawet z imienia. Tym samym Reisinger oddaje głos samym kobietom, bez żadnego ‘ale’ – to opowieści bohaterek są interesujące, ich emocje – i żadne deprecjonowanie głosu żeńskiego, lekceważenie przeżyć, w świecie tej powieści nie może mieć, jak w literaturze sprzed feminizmu, miejsca.

Jako symbol dochodzenia do niezależności polecam tu bardzo scenę z jedzeniem owoców morza ekskluzywnej restauracji. Owa wiele znacząca krewetka (czy też homar, w kążdym razie coś z morskiego menu opisywanego w rozdziale o Claudii) wylądował/a na polskiej wersji okładki – i nie dziwię się. Claudia zajadająca się drogimi potrawami, a przy tym płacząca, śmiejąca, niechlujna – odważna w czuciu swojego bólu, a na koniec walcząca z atakującym ją niezadowolonym z tego pokazu kobiecej autentyczności gościem lokalu – wstrząsa. I jednocześnie daje do myślenia innej uciskanej. I z kolei ją wkrótce wynosi na wolność.
Barbara Piórkowska

 

Jovana Reisinger „Spitzenreiterinnen”

Die Heldinnen dieses Buches haben Namen aus Zeitschriftentiteln erhalten. Aber nicht die „seriösen”, die – die sich zum Beispiel mit Weltpolitik und Marktanalysen befassen – sondern aus sogenannten „Frauenzeitschriften”. Vielmehr handelt es sich bei Tina, Grazia, Olivia oder Claudia (und einigen anderen) um Frauen, die möglichst reale Probleme haben, die sich auf ihr Leben auswirken: häusliche Gewalt, Trauer nach einer Fehlgeburt und der Verlust eines Kindes verbunden mit dem Verlassen des Partners, die Überraschung einer ungeplanten Schwangerschaft, die Wahl des richtigen Mannes zum Heiraten oder ein Coming-out.

Die Namen, die auf die „Leichtfertigkeit” ihrer Zwangslage hinweisen, sind gleichzeitig eine Anklage gegen das Patriarchat und seine kulturellen Konstrukte – also vor allem Stereotypen über Aussehen oder Stil – hier macht sich Jovana Reisinger gekonnt über die vorherrschenden Schönheitsnormen, das übliche Verhalten oder gesellschaftliche Regeln lustig, Sie zitiert anachronistische Empfehlungen aus Zeitungen, die uns heute nur noch fassungslos machen sollten (z. B. über die Glätte der Haut und die Notwendigkeit einer speziellen Hautpflege für den Partner oder über den Anzug, der die Attraktivität erfolgreicher Frauen verbergen muss, um berufstätige Männer nicht abzulenken). Die Autorin kritisiert ohne Zögern jedes Narrativ, das Mütter, Töchter, Geliebte, Witwen oder Singles in ein einheitliches Rollenverständnis presst. Zum Glück lassen sich die „Champions” nicht so leicht unterkriegen und lösen sich von ihren eigenen Vorstellungen vom Dasein – auch wenn sie sich manchmal, wie Olive, für eine Ehe ohne Liebe entscheiden oder, wie Tina, lange brauchen, um aus dem familiären Kreis der Demütigungen und Schläge auszusteigen – sie wissen, was sie tun. Sie sind die besten Mitarbeiter, sie erreichen ihre Ziele. Manchmal aus eigenem Antrieb, manchmal durch die Umstände oder weibliche Kollegen motiviert, treffen sie bewusst Entscheidungen, auf die sie Einfluss haben, letztlich ohne auf die Männer um sie herum zu schauen.

Nun, Männer – sie existieren in diesem Buch am Rande des Geschehens, oft nur als Unglücksraben oder Zuschauer der Handlung, die nicht einmal namentlich bekannt sind. So lässt Reisinger die Frauen selbst zu Wort kommen, ohne „aber” – es sind die Geschichten der weiblichen Figuren, die interessant sind, ihre Emotionen – und es kann in der Welt dieses Romans keine Abwertung der weiblichen Stimme, keine Missachtung von Erfahrungen stattfinden, wie in der vorfeministischen Literatur.

Als Symbol für die Behauptung der Unabhängigkeit empfehle ich hier die Meeresfrüchte-Essensszene in dem exklusiven Restaurant. Die vielgeschmähte Garnele (oder Hummer, auf jeden Fall etwas aus dem Meeresfrüchte-Menü, das im Kapitel über Claudia beschrieben wird) ist auf der polnischen Version des Covers gelandet – und das wundert mich nicht. Claudia, die teure Speisen isst, während sie weint, lacht, schlampig ist – mutig, ihren Schmerz zu fühlen, und schließlich mit einem Gast des Etablissements streitet, der sie angreift, weil er mit diesem Beweis weiblicher Authentizität nicht einverstanden ist – ist schockierend. Und gleichzeitig gibt sie einer anderen unterdrückten Frau einen Denkanstoß. Und die wiederum befreit sich bald.
Barbara Piórkowska

To top